Oryginalne słuchowisko „Star Wars” z muzyką i filmowym udźwiękowieniem

star_wars.jpg

Istnieje słuchowisko „Star Wars”. I jest fenomenalne

Jeżeli ktoś z Was chciałby odświeżyć sobie oryginalną trylogię „Gwiezdnych wojen” (przyznajcie, jak o tym wspomniałem, to nabraliście ochoty, prawda?), właśnie zyskaliście idealną wymówkę. Są nią słuchowiska „Star Wars – The Original Radio Drama”.

To trochę niesamowita historia: na początku lat 80. uczelnia George’a Lucasa poprosiła go o zgodę na nagranie słuchowisk radiowych, której ten udzielił, kasując po dolarze od każdej części z pierwszej trylogii. Mało tego, przekazał im też mnóstwo materiałów, poczynając od pierwszych wersji scenariuszy (dużo dłuższych, niż te ostateczne), przez muzykę Johna Williamsa, aż po efekty dźwiękowe, a w obsadzie do swoich ról powrócili Mark Hamill (Luke) i Anthony Daniels (C-3PO); Harrison Ford nagrywał wtedy „Indianę Jonesa”, więc był niedostępny.

Dzięki temu słuchowiska „Star Wars – The Original Radio Drama”, „The Empire Strikes Back – The Original Radio Drama” oraz „Return of the Jedi – The Original Radio Drama” to prawdziwe perełki.

Chyba najważniejszym powodem, by sięgnęli po nie nawet fani i fanki, którzy filmy znają na pamięć jest fakt, że fabularnie dostaną tu dużo, dużo więcej, niż w oryginałach. Prosta matematyka: każdy z filmów trwa około dwóch godzin, przy czym najdłuższy jest „Powrót Jedi” (134 minuty), a tymczasem słuchowiska to odpowiednio 355 minut, 262 minuty oraz 192 minuty – w sumie więc ponad 13 godzin. Spory kawałek to po prostu muzyka, wiele scen zostało jednak znacznie, znacznie rozbudowanych, dodano też sporo nowych – pierwsze słuchowisko zaczyna się choćby od Luka i Tatooine, gdzie poznajemy jego przyjaciół. Co ważne – to wszystko, a przynajmniej zatrważająca większość pochodzi od Lucasa, dla którego najwyraźniej słuchowiska były okazją nagrania swojej opowieści w wersji zanim musiała zostać przycięta, by dostosować ją do wymogów kina.

Drugim powodem mojego zachwytu jest tu warstwa realizacyjna, czyli to, o czym wspominałem: oryginalna muzyka i efekty dźwiękowe z filmu, do tego zaś część powracającej obsady. Dzięki temu wszystkiemu czuje się, jakby wracało się do tego świata, a nie tylko adaptacji tej samej historii. Pomaga w tym również fakt, że realizatorzy myśleli o dźwięku przestrzennie, nadając scenom głębi (wiemy, że np. ktoś mówiący się porusza, rozpoznajemy, że dany głos dobiega z oddali itp.), co wzbogaca zwłaszcza sekwencje walk w kosmosie.

Muszę Was jednak ostrzec: gdy usłyszycie, jak w Hana Solo wciela się Perry King, w Waszych głowach mogą zalęgnąć się nawet tak heretyckie myśli, że niekoniecznie wyłącznie Harrison Ford jest w stanie ożywić tę postać.

Oryginalne słuchowisko „Star Wars” z muzyką i filmowym udźwiękowieniem

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s