Recenzja audiobooka „Koniec Defilady” Forda Madoxa Forda

cover_kasia

Zwykle staram się sięgnąć po powieść, zanim obejrzę ekranizację. Jednak w przypadku „Końca defilady” Forda Madoxa Forda do zapoznania się z książką zachęciła mnie jej ekranizacja. Zrealizowany kilka lat temu miniserial HBO (wyprodukowany we współpracy z BBC) wzbudził sporo zamieszania. Głównie za sprawą Benedicta Cumberbatcha obsadzonego w głównej roli Christophera Tietjensa. Ekranizacja okazała się niestety średnio udana. Choć książkę Forda Madoxa Forda nazywa się często arcydziełem brytyjskiej literatury, to serial arcydziełem nie był. Stąd jeszcze większa potrzeba, by dowiedzieć się, co sprawiło, że doskonała książka nie sprawdziła się na ekranie.
Rozłożona na cztery tomy powieść opowiada o losach Christophera Tietjensa – zdolnego statystyka, ziemianina, człowieka reprezentującego klasę społeczną, która za oczywiste uznawała swoją uprzywilejowaną rolę w społeczeństwie. Nazywany przez autora ostatnim Torysem, jest uosobieniem tradycyjnego angielskiego spojrzenia na życie i obyczaje. Nie jest to postać najsympatyczniejsza, wręcz czasem budząca niechęć (zwłaszcza kiedy wypowiada się w kwestiach moralności), ale autor dba, byśmy czekali na każdy jej ruch, decyzję i ocenę. Bo to też bohater w pewnym stopniu nieprzewidywalny. Osią książki jest historia osobistych problemów Tietjensa, który jest rozdarty pomiędzy swoją kapryśną i niekochającą go żoną Sylvią a młodą sufrażystką Valentine. Sylvia jest postacią absolutnie koszmarną – samolubną, okrutną, niemalże sadystyczną. Trzeba jednak zaznaczyć, że im więcej o niej wiemy – zwłaszcza  w tomach rozgrywających się w czasie wojny – tym lepiej możemy ją zrozumieć. Z kolei Valentine to z jednej strony dziewczyna wypowiadająca się dość jednoznacznie na tematy równości kobiet, z drugiej osoba nieśmiała, zwłaszcza w kontaktach damsko-męskich. Rosnące pomiędzy nią a Tietjensem uczucie jest na wskroś angielskie – gdzie dwie osoby mogą razem wiele przejść nie dochodząc nawet do wyznania miłości.

koniec_defilady.png

Powieść Forda Madoxa Forda to opowieść o kończącym się świecie. Kiedy poznajemy bohaterów, żyją oni w świecie jasno ustalonych zasad edwardiańskiego społeczeństwa. Choć i na nim pojawiają się rysy. Z jednej strony wszyscy wiedzą, jak się zachować, z drugiej – czuć, jak krępuje ich gorset obyczajów, jak często podejmują dyskusje na temat tego, jak rządzi nimi hipokryzja. Ludzkie popędy, pragnienia i uczucia nie mieszczą się już w tych twardych społecznych ramach, a jednocześnie wszyscy żyją w lęku przed skandalem, kompromitacją czy wykluczeniem z towarzystwa. Autor doskonale wskazuje te społeczne napięcia – zarówno w warstwie życia osobistego bohaterów, jak i pokazując konflikty klasowe czy pisząc o sufrażystkach. Jest przy tym bardzo wiarygodny, co nie powinno dziwić, bo powieść powstała w latach 20. XX w. – co oznacza, że mamy do czynienia z komentarzem do ówczesnych dyskusji na temat społeczeństwa i obyczajowości. Zresztą powieść należy traktować jako odpowiedź na pytanie, czy w ogóle możliwy jest powrót do czasów przedwojennych. Jeśli coś przebija ze stron książki, to właśnie jednoznaczne przekonanie, że na froncie I wojny światowej zginęły nie tylko miliony młodych ludzi, ale pewna wizja tego, co to właściwie znaczy być Anglikiem i zachowywać się po angielsku.

Muszę tu zaznaczyć, że powieści nie przeczytałam. Wysłuchałam jej w formie audiobooka. Była to jedna z moich pierwszych przygód z tą formą poznawania treści książki. Przyznam szczerze, na początku było mi trudno przyzwyczaić się do rytmu czytania, jaki zaproponował Cezary Morawski, który czyta trzy pierwsze tomy tetralogii (na premierę czwartego trzeba poczekać jeszcze kilka dni – co ciekawe, z innym lektorem). Wydawało mi się, że czyta za wolno – zwłaszcza niektóre partie dialogowe. Jednak po kilku godzinach (wysłuchanie jednego tomu zajmuje ok. 12 godzin) przyzwyczaiłam się do jego sposobu czytania. Olbrzymim plusem jest dla mnie to, że lektor nie stara się za bardzo grać swoich postaci, nie narzuca zbyt wyraźnej interpretacji. Powieść jest przeczytana z wyczuciem i czasem zdarzają się bardziej aktorskie momenty, ale po pewnym czasie zaczynamy słyszeć wyłącznie głosy naszych bohaterów. Przy czym głos Morawskiego i jego wyraźna intonacja najlepiej zgrał mi się z postacią Tietjensa, człowieka, który zawsze sprawia wrażenie bardzo pewnego tego, co mówi. Jednocześnie trzeba przyznać, że to doskonała pozycja do słuchania, bo w dużym stopniu składa się z dialogów i doskonale rozpisanych scen (w których często zmienia się perspektywa – patrzymy na wydarzenia oczyma różnych bohaterów), a w mniejszym – z opisów. Jedyny zarzut, jaki mogłabym mieć do lektora, to fakt, że chyba nieco lepiej wychodzi mu interpretacja postaci męskich niż kobiecych, co istotne biorąc pod uwagę, jak cudownie napisaną postacią jest Sylvia i jak duże znaczenie mają dla całej książki dwie zupełnie odmienne kobiece perspektywy.

Polecanie powieści należącej do żelaznej klasyki brytyjskiej literatury nastręcza pewnych problemów. Czego by się nie napisało, człowiek powtarza za tymi, którzy wychwalali „Koniec defilady” przed nim. Na pewno każdy, kto widział serial, powinien sięgnąć po audiobooka, by przekonać się, dlaczego ekranizacja się nie za bardzo udała. Za dużo u Forda Madoxa Forda mieści się w języku, w budowaniu pełnych napięcia scen (zarówno w czasie śniadania na plebanii, jak i w okopach I wojny światowej) czy w uważnym studiowaniu psychologii swoich bohaterów, by dało się całą wielowątkowość książki przenieść na ekran. Jednocześnie – choć w warstwie fabularnej niewiele się w powieści dzieje (nawet wojna pokazana przez autora jest zaskakująco mało wojenna), to po tych kilkudziesięciu godzinach spędzonych z bohaterami powieści lepiej rozumiemy ich samych i ich rozterki, widzimy koniec świata i początek czegoś nowego, nieznanego. Powolność narracji, która w serialu ciążyła, w książce staje się jedną z jej największych zalet. Kiedy poznajemy bohaterów, są dla nas dziwni, obcy – trochę jak z innej planety, a nie epoki. Gdy kończymy, widzimy w nich ludzi bardzo podobnych do nas, stojących na rozdrożu, pragnących szczęścia, szukających sobie miejsca w nowym świecie. Doskonały przykład na to, że wybitna klasyka ma to do siebie, że rzeczywiście się nie starzeje.

Katarzyna Czajka

Recenzja audiobooka „Koniec Defilady” Forda Madoxa Forda

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s